(Wzgórze) – Była republikanka Liz Cheney (Wyo.) odpowiedziała na wiadomość prezydenta-elekta Donalda Trumpa zagrożenie że wtrąci do więzienia członków komisji Izby Reprezentantów badającej zamieszki na Kapitolu USA, które miały miejsce 6 stycznia 2021 r., nazywając jego uwagi „atakiem na praworządność”.
„Oto prawda: Donald Trump próbował unieważnić wybory prezydenckie w 2020 roku i przejąć władzę” – stwierdził Cheney w oświadczeniu przekazanym The Hill.
„Zmobilizował wściekły tłum i wysłał go na Kapitol Stanów Zjednoczonych, gdzie zaatakowali funkcjonariuszy policji, wtargnęli do budynku i wstrzymali oficjalne liczenie głosów wyborczych. Trump oglądał w telewizji brutalne pobicie funkcjonariuszy policji i atak na Kapitol, po czym przez wiele godzin nie chciał powiedzieć tłumowi, aby wyszedł” – powiedział Cheney.
„To było najgorsze naruszenie naszej konstytucji przez jakiegokolwiek prezydenta w historii naszego narodu. Sugestia Donalda Trumpa, że członkowie Kongresu, którzy później prowadzili dochodzenie w sprawie jego nielegalnych i niezgodnych z konstytucją działań, powinni zostać uwięzieni, jest kontynuacją jego ataku na praworządność i podstawy naszej republiki”.
New York Timesa jako pierwszy zgłosił oświadczenie Cheneya.
W niedzielę Trump dołączył do moderatorki „Meet the Press” Kristen Welker pierwsza rozmowa kwalifikacyjna od wygrania wyborów w listopadzie. W rozmowie dał do zrozumienia, że nie nakazał wyraźnie osobom, które wyznacza na najwyższe stanowiska, ścigania jego wrogów politycznych, ale nawiązał do więźniów, którzy zasiadali w panelu Izby prowadzącym śledztwo w sprawie 6 stycznia.
Nazwał działania Cheney „niewybaczalnymi” i argumentował, że to ona stała za działaniami całej komisji. Trump powiedział, że „szczerze mówiąc, powinni iść do więzienia”, odnosząc się do członków panelu.
Gdy Trump przygotowuje się do ponownego wejścia do Białego Domu, jest obawa że wykorzysta Departament Sprawiedliwości do ścigania swoich politycznych rywali, o czym mówił podczas kampanii, gdy musiał zmierzyć się z własnymi zarzutami karnymi. Tworzy także gabinet lojalistów, który w przeciwieństwie do jego pierwszej administracji być może nie będzie go powstrzymywał.
Były poseł Adam Kinzinger (Ill.), kolejny zagorzały krytyk Trumpa, nie wydawał się tak zmartwiony o groźbie Trumpa. W niedzielnym wywiadzie powiedział, że „absolutnie nie martwi się” uwięzieniem przez prezydenta-elekta.
„Po pierwsze, władza wykonawcza nie może atakować władzy ustawodawczej, ponieważ go zawstydziliśmy. To nie grzech, to nie jest sprzeczne z prawem” – powiedział Kinzinger, a później dodał: „No więc spójrz, boli go teraz tyłek, bo był zawstydzony. Nie będzie nas ścigał i wcale się tym nie martwię.
Zmiany mają miejsce w momencie, gdy prezydent Joe Biden rozważa rozdanie pieniędzy prewencyjne ułaskawienie niektórym krytykom Trumpa, w tym senatorowi-elektowi Adamowi Schiffowi (ze stanu Kalifornia) i innym.
Przyczynił się do tego Mychael Schnell.