(Wzgórze) – A reklama kampanii popierającej Harrisa zachęcanie kobiet do zerwania przy urnach wyborczych z partnerami wspierającymi Trumpa działa nerwowo w obliczu oznak rosnącej różnicy między płciami w poszczególnych krajach w wyścigu prezydenckim o wysoką stawkę.
Akcja Vote Common Good, która zachęca wyborców ewangelików i katolików do oderwania się od GOP, wyemitowała reklamę aktorki Julii Roberts, przypominającą kobietom, że „możecie głosować, jak chcecie i nikt się o tym nie dowie” – co wywołało sprzeciw kilku prominentnych konserwatystów, którzy skrytykowali za nawoływanie żon do okłamywania mężów.
Sondaże pokazują znaczną różnicę: wiceprezydent Harris pokonuje zdecydowaną większość wyborców płci żeńskiej, a były prezydent Trump zyskuje ogromną przewagę nad wyborcami płci męskiej.
Różnica ta zwróciłaby uwagę w każdym cyklu prezydenckim, ale wydaje się jeszcze ważniejsza w przypadku pierwszych wyborów prezydenckich, które odbędą się od upadku sprawy Roe przeciwko Wade.
„To zdecydowanie znaczące wydarzenie i może stać się historyczne” – wyjaśniła Jackie Payne, założycielka i dyrektor wykonawcza bezpartyjnej, umiarkowanej grupy skupiającej się na kobietach, Galvanize Action.
„Kiedy patrzę na dane, widzę, że gdyby głosowali tylko mężczyźni, Trump wygrałby” – powiedział Payne, dodając, że „kobiety sprawiają, że te wybory są konkurencyjne”.
W 30-sekundowej reklamiez Robertsem para jest w lokalu wyborczym, gdy mężczyzna, prawdopodobnie po głosowaniu, podpowiada swojej partnerce: „Twoja kolej, kochanie”.
Kobieta w kapeluszu z ozdobioną amerykańską flagą idzie do swojej kabiny do głosowania, gdzie rozważa wybór między Harrisem a Trumpem.
Spogląda na inną kobietę głosującą przed nią i obie wymieniają porozumiewawcze spojrzenia, po czym zaznacza jej kartę do głosowania na Harrisa.
W tle Roberts w swoim lektorze nawiązuje do kwestii prawa do aborcji. „W jedynym miejscu w Ameryce, gdzie kobiety nadal mają prawo wyboru, możesz głosować, jak chcesz, i nikt się o tym nie dowie”.
Pod koniec reklamy jej mąż pyta, czy „dokonała właściwego wyboru”, na co ona uśmiecha się i odpowiada: „Pewnie, kochanie”.
Prowadzący Fox News Jesse Watters wspomniał o swoim współmałżonku, omawiając reklamę, porównując kobietę, która nie mówi mężowi, na kogo głosuje, do osoby mającej romans.
„Gdybym się dowiedziała, że Emma idzie do urny do głosowania i pociągnęła za dźwignię Harrisa, byłoby to równoznaczne z romansem” – Watters– powiedział w środę na antenie w odpowiedzi na ogłoszenie.
Założyciel Turning Point USA, Charlie Kirk, nazwał „obrzydliwym” sugerowanie, że kobiety „podważają swoich mężów”.
Reklama nie jest jedyną próbą w tym cyklu mającą na celu przypomnienie wyborcom, że ich karty do głosowania są prywatne lub zasugerowanie, że tej jesieni kobiety i mężczyźni będą głosować na różnych kartach.
Poinformowano o tym w wiadomościach NBC NewsW toaletach dla kobiet i na odwrocie pudełek po tamponach znaleziono samoprzylepne karteczki popierające Harrisa. A kobiety są wpisując się w trend TikTokaw którym wyborcy Harrisa-Walza oznajmiają, że „anulują” kartę do głosowania popierającą Trumpa męża lub członka rodziny.
Demokratyczna ankieterka Celinda Lake, która podczas wyborów prezydenckich pracuje dla niezależnych grup ds. wydatków, zasugerowała, że reklama Harrisa z Julią Roberts może być skuteczna, nawet jeśli nie oddaje w pełni dynamiki, jaką można zaobserwować w niektórych związkach, jeśli chodzi o głosowanie.
„Kiedy próbujemy przeprowadzić z nimi wywiad lub przepytać te zamężne kobiety, powiedzą: «No cóż, naprawdę powinnaś porozmawiać z moim mężem. On wie o tym więcej albo śledzi politykę” lub „Po prostu poznaję jego opinię na temat polityki” – wyjaśnił Lake.
„Te kobiety zakładają, że on ma większą wiedzę, a on zakłada, że ma większą wiedzę. Zatem pierwszą częścią poruszenia tych kobiet jest powiedzenie, że masz swój własny sposób działania. Masz swoje zdanie” – dodała.
Dokładne zmierzenie, w jakim stopniu pary głosują inaczej od siebie, jest trudne do dokładnego zmierzenia, biorąc pod uwagę fakt, że głosy są oddane prywatnie, a respondenci nie zawsze przekazują takie informacje ankieterom.
Mimo to rodzi się pytanie, w jaki sposób mężczyźni i kobiety będą głosować w tym cyklu i jak duży może to być podział.
W wyborach prezydenckich w 2016 r. różnica między płciami wyniosła 11 punktów procentowych, przy czym Trumpa popierało 42% kobiet i 52% mężczyzn, według Edisona Researchopracowane przez Centrum Amerykańskich Kobiet i Polityki w Eagleton Institute of Politics na Uniwersytecie Rutgers.
W 2020 r. lukawyniósł 12 punktów, przy czym 57 procent kobiet i 45 procent mężczyzn popiera prezydenta Bidena.
W 2024 r. widać oznaki rosnącego podziału.
JakiśPaździernikowy sondaż ogólnokrajowy USA Today/Suffolk Universitystwierdził, że kobiety zdecydowanie stoją za Harrisem, 53% do 36%. Mężczyźni opowiadali się za Trumpem 53% do 36%. Jeśli podobne podziały pojawią się 5 listopada, może to oznaczać historyczną różnicę między płciami.
Payne z Galvanize Action wyjaśniła, że umiarkowane białe kobiety napędzają różnicę między płciami. Jednocześnie Zachary Donnini, analityk danych w centrali Decision Desk, zauważył, że różnice pojawiają się także wśród wyborców rasy czarnej i latynoskiej.
Sondaże również sugerują pogłębiający się podział wśród młodych wyborców zwłaszcza. Jak twierdzą eksperci, młode kobiety, motywowane zagrożeniami dla praw reprodukcyjnych i zniechęcone retoryką GOP, stają się bardziej liberalne, podczas gdy młodych mężczyzn przyciągają przekazy Trumpa na temat męskości.
Kobiety, które od dawna wyprzedziły mężczyzn pod względem frekwencji wyborczej, również dominują we wczesnym głosowaniu, według najnowszych danychopracowane przez Laboratorium Wyborcze Uniwersytetu Florydy, co stanowi 54 procent z 66 milionów dotychczasowych głosów.
Dopiero dzień wyborów ujawni, ile kobiet głosujących w rzeczywistości należy do wahającej się grupy demograficznej przedstawionej w reklamie Vote Common Good, powiedziała Martha McKenna, strateg Demokratów i weteranka EMILY’s List, grupy, której celem jest wybranie na urząd kandydatki opowiadającej się za prawami do aborcji .
McKenna argumentowała jednak, że wiele umiarkowanych republikanek i niezależnych kobiet „czuje się przytłoczonych” w tym cyklu. Nawet „oburzenie” Republikanów nową reklamą – stwierdziła – może uzasadnić jej przesłanie.
„Republikanie wpadli od razu w pułapkę, jaką zastawiła na nich reklama” – stwierdził McKenna, wskazując na reakcje prawicowych mówców.
„Jak dotąd tak przesadnie zareagowali na tę dyskusję toczoną w ostatnich dniach kampanii, że naprawdę się zdemaskowali… To prawie żenujące – jak bardzo ci goście byli zdenerwowani myślą, że kobiety w ich życiu nie będą głosujcie tak, jak chcieli, na Trumpa”.
Mimo to istnieją niuanse w pomiarze różnicy między sposobem, w jaki kobiety i mężczyźni głosują na zwycięskiego kandydata na prezydenta.
Kelly Dittmar, dyrektor ds. badań i badacz w Centrum Amerykańskich Kobiet i Polityki, zauważyła, że w tym cyklu prezydenckim może dojść do rekordowego zróżnicowania płci, jednocześnie zauważając, że od 1980 r. kobiety częściej głosowały na kandydata Demokratów na prezydenta.
„Każdy będzie w stanie argumentować, że kobiety są kluczem do tych wyborów. Myślę jednak, że ciekawszą historią i trendami, które warto obserwować, będzie to, które kobiety i w jaki sposób zyskują na popularności” – wyjaśniła. „Jaka jest różnorodność wśród wyborców?”
Kim Wyman, starszy pracownik Dwupartyjnego Centrum Politycznego i była republikańska sekretarz stanu w Waszyngtonie, powiedziała, że dynamika reklamy Głosuj na wspólne dobro nie ogranicza się do podziału ze względu na płeć.
„Naprawdę wierzę, że te wybory, biorąc pod uwagę to, co widzieliśmy w 2016 r. i to, co widzieliśmy w 2020 r., polegające na mówieniu ludziom, jak głosowaliście, niezależnie od tego, na którą stronę głosowaliście, mogą wywołać bardzo emocjonalną reakcję ze strony przyjaciele, rodzina i ludzie, których znasz przez całe życie” – powiedział Wyman. „I myślę, że wielu Amerykanów po prostu chce tego uniknąć”.