Trzej senatorzy Demokratów przedstawili w poniedziałek poprawkę do konstytucji mającą na celu zniesienie systemu Kolegium Elektorów, nieco ponad miesiąc po tym, jak Donald Trump oszołomił Demokratów, zamiatając wszystkie siedem stanów na polu bitwy, pozbywając się przy tym trzech urzędujących urzędników Demokratów w Senacie.
Sens. Brian Schatz (D-Hawaje), Dick Durbin (D-Ill.) i Pete Welch (D-Vt.), trzej czołowi postępowi przedstawiciele Senatu, mówią, że nadszedł czas, aby „przywrócić demokrację” poprzez umożliwienie bezpośrednich wyborów prezydentów wyłącznie poprzez głosowanie powszechne.
Senatorów niepokoi fakt, że w ciągu ostatnich 19 lat Kolegium Elektorów dwukrotnie wybrało kandydata, który nie zdobył większości głosów. W obu przypadkach Biały Dom zdobył Republikanin – George W. Bush w wyborach w 2000 r. i Donald Trump w wyborach w 2016 r.
„W wyborach powinien wygrać ten, kto zdobędzie najwięcej głosów. To takie proste” – powiedział Schatz. „Żaden głos nie powinien liczyć się bardziej ze względu na miejsce zamieszkania. Kolegium Elektorów jest przestarzałe i niedemokratyczne. Czas to zakończyć.”
Z pewnością Trump i tak wygrałby wybory w 2024 r., gdyby zadecydowano o tym w głosowaniu powszechnym.
Zebrał 77 300 739 głosów w porównaniu do 75 014 534 głosów Harrisa.
Wielu Demokratów uważa jednak, że mieliby większe szanse na pokonanie Trumpa, gdyby mieli powód, aby skupić się na dotarciu do zwycięstwa Harrisa w zaludnionych bastionach Demokratów, takich jak Kalifornia, Illinois i Nowy Jork.
Republikanie mają jednak w swojej kolumnie także duże, zaludnione stany, a mianowicie Florydę i Teksas.
Durbin, przewodniczący Senackiej Komisji Sądownictwa, argumentował, że Kolegium Elektorów „pozbawia praw wyborczych miliony Amerykanów”.
„W 2000 roku przed wyborami powszechnymi przedstawiłem ponadpartyjną uchwałę o zmianie Konstytucji i zniesieniu kolegium elektorów. Nadal uważam, że nadszedł czas, aby wycofać ten XVIII-wieczny wynalazek” – powiedział.
Demokraci obawiają się, że coraz trudniej jest pozyskać prezydenta w stanach na polu bitwy, opowiadając się jednocześnie za postępowym programem, który kandydaci muszą przyjąć w prawyborach, aby przemówić do bazy partii.
„Zawsze warto przypominać ludziom: Demokratom naprawdę trudno jest wygrywać stany na polach bitew, OK?” David Plouffe, starszy doradca ds. kampanii prezydenckiej wiceprezydenta Harrisa, powiedział w zeszłym miesiącu „Pod Save America” magazynu Crooked Media.
„Spójrzmy na Pensylwanię: 25 procent elektoratu to liberałowie, mniej więcej 34 procent to konserwatyści” – wyjaśnił Plouffe. „Tak więc w każdym państwie będącym polem bitwy jest więcej konserwatystów niż liberałów”.
Demokraci poczuli się tym bardziej zdemoralizowani porażką Harris, ponieważ dramatycznie przewyższyła ona Trumpa, zbierając 1 miliard dolarów na swoją kampanię, a wspierający ją super PAC, Future Forward, zebrał prawie kolejny miliard dolarów.
Harris przegrał we wszystkich siedmiu stanach, na których toczyły się walki prezydenckie, w tym w trzech stanach tworzących tzw. Błękitną Ścianę: Michigan, Pensylwania i Wisconsin.
Welch nazwał Kolegium Elektorów „przestarzałym i wadliwym”.
„Nasza demokracja jest najsilniejsza, gdy słychać głos wszystkich, a obecnie nasze wybory nie są tak reprezentatywne, jak powinny, ze względu na przestarzałe i wadliwe kolegium elektorów. Jestem podekscytowany możliwością współpracy z moimi przyjaciółmi i współpracownikami, senatorem Schatzem i przewodniczącym Durbinem, nad tą ważną poprawką do konstytucji, która pomoże wzmocnić pozycję każdego wyborcy w każdym stanie” – powiedział.
Była Pierwsza Dama i była Sekretarz Stanu Hillary Clinton wezwała do zniesienia Kolegium Elektorów po tym, jak wygrała w głosowaniu powszechnym, ale przegrała głos Kolegium Elektorów w wyborach prezydenckich w 2016 roku.
„Myślę, że należy to wyeliminować” – powiedziała Clinton Andersonowi Cooperowi z CNN w 2017 r. „Tak, chciałabym, żebyśmy wyszli poza to”.