Prawie pół wieku temu SS Edmund Fitzgerald, statek do przewozu masowców na Wielkich Jeziorach w drodze do Detroit z Superior w stanie Wisconsin, zatonął na dnie jeziora Superior podczas gwałtownej burzy, w której zginęło wszystkich 29 członków załogi. Statek o długości 220 metrów, porwany przez zdradzieckie wiatry i ogromne fale, pogrążył się w wodnym grobie głębokim na 150 metrów.
Zdjęcie Edmunda Fitzgeralda, 1971 Źródło: Greenmars, CC BY-SA
Z Krajowej Służby Meteorologicznej:
Straż Przybrzeżna przeszukała ten obszar w ciągu następnych kilku dni, a 14 listopada 1975 roku samolot Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych wyposażony w detektor magnetyczny znalazł silny sygnał 27 mil na północny zachód od Whitefish Point. W następnych dniach kuter Straży Przybrzeżnej Woodrush zlokalizował dwa duże fragmenty wraku na głębokości 155 metrów. Pojazd ratowniczy Marynarki Wojennej sfotografował wrak 20 maja 1976 r.
Zdjęcie wraku Fitzgeralda (Źródło: Chicago Tribune)
Straż przybrzeżna ustaliła, że statek nagle zatonął
Edmund Fitzgerald nigdy nie wezwał pomocy, a łodzie ratunkowe statku zostały poważnie uszkodzone, co wskazuje, że nigdy nie zostały zwodowane, a zamiast tego rozbiły się, gdy były nadal przymocowane do statku. Straż Przybrzeżna stwierdziła, że za zatonięcie odpowiedzialne są następujące czynniki:
Fitzgerald znajdował się bardzo nisko w wodzie, co zwiększało częstotliwość i ilość wody, która mogła zalać pokład. Luźne pokrywy luków umożliwiały przedostanie się wody rozlewającej się na pokład do przestrzeni ładunkowej, powodując jeszcze większe zanurzenie statku i nabieranie coraz większej ilości wody. Więcej wody mogło przedostać się do statku w wyniku uszkodzeń kadłuba spowodowanych możliwym uziemieniem w pobliżu wyspy Caribou.