BANGKOK (AP) – Grupa prawie trzydziestu grup praw człowieka wezwała w piątek premiera Tajlandii do uwolnienia…
BANGKOK (AP) – Grupa prawie trzydziestu grup praw człowieka wezwała w piątek premiera Tajlandii do uwolnienia wietnamskiego działacza, który był zarządził ekstradycję do domu grozi mu więzienie pod zarzutem terroryzmu, twierdząc, że w przypadku powrotu grożą mu tortury.
Y Quynh Bdap, posiadający status uchodźcy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Tajlandii, został zatrzymany przez władze tajskie na podstawie wietnamskiego nakazu w czerwcu, gdy ubiegał się o azyl w Kanadzie i przebywa w Bangkoku w oczekiwaniu na ekstradycję.
W liście wysłanym do premiera Paetongtarna Shinawatry, a także innych tajskich urzędników oraz Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, Amnesty International i 32 inne organizacje praw człowieka zasugerowały, że Bdap „jest narażony na realne ryzyko tortur, długotrwałego arbitralnego zatrzymania lub innych poważnych naruszeń praw człowieka”. jeśli wróci do Wietnamu.
Rzecznik Paetongtarna, Jirayu Houngsub, powiedział, że biuro premiera nie otrzymało jeszcze listu i nie ma bezpośredniego komentarza.
Bdap jest współzałożycielem grupy Montagnards Stand for Justice. W 2018 r. uciekł do Tajlandii, aby uniknąć prześladowań w Wietnamie, który od dawna jest krytykowany za sposób traktowania zamieszkującej ten kraj mniejszości chrześcijańskiej Montagnard, w której dominują chrześcijańscy.
Jego grupa opowiadała się za prawami religijnymi i innymi prawami Montagnardów, szkoląc ich w zakresie prawa międzynarodowego i wietnamskiego oraz dokumentowania nadużyć, co według organizacji pozarządowych uczyniło go celem dla rządu wietnamskiego.
32-latek został w styczniu skazany zaocznie w Wietnamie za terroryzm i skazany na 10 lat więzienia pod zarzutem udziału w organizowaniu antyrządowych zamieszek w górskiej prowincji Dak Lak w Wietnamie w zeszłym roku.
We wrześniu sąd w Bangkoku nakazał jego ekstradycję, a jego apelacja od tego orzeczenia nadal nie została rozpatrzona.
Bdap zaczął ukrywać się w Tajlandii po tym, jak na początku tego roku zaalarmowano go, że władze wietnamskie prowadzą wobec niego zapytania, a na krótko przed jego zatrzymaniem opublikował wideo, w którym stwierdził, że „nie ma absolutnie nic wspólnego z tym brutalnym incydentem”.
„Jestem działaczem na rzecz praw człowieka, walczącym o wolność religijną i opowiadającym się za prawami człowieka” – powiedział. „Moja działalność ma charakter pokojowy i polega wyłącznie na zbieraniu i pisaniu raportów na temat łamania praw człowieka w Wietnamie”.
W styczniowym procesie sądowym w Wietnamie osądzono także około 100 innych osób pod zarzutem udziału w zamieszkach w dwóch urzędach władz okręgowych, w których zginęło dziewięć osób, w tym czterech funkcjonariuszy policji i dwóch urzędników rządowych. Jak podaje państwowa gazeta Vietnam News, pięćdziesięciu trzech zostało skazanych pod zarzutem „terroryzmu przeciwko rządowi ludowemu”.
Kilka dni po wydaniu wyroku rzecznik wietnamskiego ministerstwa spraw zagranicznych Pham Thu Hang odrzucił krytykę, jakoby Wietnam wykorzystał proces jako okazję do rozprawienia się z mniejszościami etnicznymi, twierdząc, że rząd musi „ściśle zająć się terroryzmem zgodnie z prawem międzynarodowym”.
„Wszystkie grupy etniczne zamieszkujące terytorium Wietnamu są równe” – stwierdziła.
We wspólnym piśmie organizacje pozarządowe podkreśliły, że eksperci ONZ ds. praw człowieka wyrazili obawy, że proces mógł być motywowany politycznie – wskazując, że Bdap przebywał w Tajlandii, kiedy popełniono zarzucane mu przestępstwa w Wietnamie – i że nie spełniał gwarancji sprawiedliwego procesu.
Odnotowali również, że Tajlandia została właśnie wybrana na trzyletnią kadencję Rady Praw Człowieka ONZ, która będzie rozpoczynać się 1 stycznia.
„Wybór do Rady Praw Człowieka ONZ wiąże się z poważnymi obowiązkami związanymi z wdrażaniem polityk i działań mających na celu poszanowanie praw człowieka” – powiedział Prakaidao Phurksakasemsuk z Fundacji Cross Cultural, która była jedną z grup, które wysłały list.
„To, co przydarza się Y Quynhowi Bdapowi, jest sprawdzianem tego zaangażowania Tajlandii i premier powinien postąpić właściwie i nakazać mu bezpieczne przesiedlenie wraz z rodziną do kraju trzeciego, w którym będzie mógł otrzymać ochronę”.
Phil Robertson, dyrektor grupy Asia Human Rights and Labor Advocates, która również podpisała list, powiedział, że Bdap powinien zostać zwolniony za kaucją do czasu rozpatrzenia jego apelacji, aby mógł ponownie połączyć się z żoną i trójką małych dzieci.
„Nie ma absolutnie żadnego wystarczającego powodu, aby przetrzymywać ojca uchodźcę w ośrodku detencyjnym z dala od jego dzieci i narażać go na dalsze cierpienia w oparciu o fałszywe oskarżenia i politycznie umotywowane twierdzenia wysuwane przez autorytarny rząd Wietnamu” – stwierdził Robertson.
___
Jintamas Saksornchai przyczynił się do powstania tej historii.
Prawa autorskie © 2024 Associated Press. Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten nie może być publikowany, emitowany, pisany ani redystrybuowany.