Profesor dziennikarstwa Uniwersytetu Maryland, Tom Rosenstiel, dołączył do Dimitriego Sotisa podczas WTOP, aby omówić, w jaki sposób prasa powinna informować o Donaldzie Trumpie.
Donald Trump znajduje się w centrum uwagi politycznej od prawie dziesięciu lat, a relacjonowanie jego wydarzeń przez media stanowiło ciągłe wyzwanie.
Były prezydent odwoływał się do ogólnopolskich sieci medialnych, m.in Wiadomości ABC I CBS, jako organizacje „fałszywych wiadomości” i brał udział w dużych fragmentach konferencji prasowych i wieców krytykując sposób, w jaki media go przedstawiają.
Było też „pranie zmysłów” na jego temat w którym media normalizowałyby niektóre z jego dzikich i kontrowersyjnych rzeczy.
Profesor dziennikarstwa Uniwersytetu Maryland, Tom Rosenstiel, dołączył w czwartek do Dimitriego Sotisa na WTOP, aby omówić, w jaki sposób prasa powinna pisać o Trumpie.
Posłuchaj całego wywiadu poniżej lub przeczytaj transkrypcję. Transkrypcja została lekko zredagowana dla przejrzystości.
Profesor dziennikarstwa Uniwersytetu Maryland, Tom Rosenstiel, dołączył do Dimitriego Sotisa podczas WTOP, aby omówić, w jaki sposób prasa powinna informować o Donaldzie Trumpie.
Dymitr Sotis: Mieliśmy prawie 10 lat, aby jako zbiorowa grupa organizacji informacyjnych zastanowić się, jak relacjonować Donalda Trumpa. Czy kiedykolwiek złamaliśmy kod lub odkryliśmy formułę?
Tom Rosenstiel: Powiedziałbym nie. Pytanie, jak w ramach zawodu opartego na faktach, jako dziennikarz, kryć się za kimś, kogo fakty nie interesują i uważa, że prawdę można wymyślić, jeśli się ją odpowiednio często powtarza. Dręczy nas i, co więcej, demonizuje nas. Jak więc uczciwie chronić kogoś, kto nazwał cię wrogiem ludu i kto nie wierzy w podstawową walutę, w której działasz, czyli fakty i dowody.
Dymitr Sotis: Coś mi jednak mówi, że nie powiesz nam wszystkim, żebyśmy podnieśli ręce i przestali próbować. Chciałem przyjrzeć się kilku różnym sposobom, w jaki to się ostatnio objawia. Każda niezwykła rzecz, którą powiedział, od rozmowy o wewnętrznym wrogu po rozmowę o tym, jak wyglądał zmarły golfista Arnold Palmer, gdy brał prysznic w szatni z innymi zawodowcami, została omówiona. Może to być po prostu konsekwencja zbliżania się do 5 listopada. Ale nie tak dawno temu można było znaleźć gdzieś artykuł, który właśnie mówił o Donaldzie Trumpie promującym bony szkolne, całkowicie ignorując 90 minut wiecu, podczas którego powiedział najróżniejsze niezwykłe rzeczy.
Tom Rosenstiel: Tak. To znaczy, pierwszą decyzją, jaką podejmujesz jako organizacja informacyjna, dotyczącą konkretnego wydarzenia, jest to, czy je relacjonujesz? I wtedy pojawia się pytanie jak? Wiesz, że w 2015 roku, kiedy Trump był kandydatem, co do którego ludzie wątpili, czy zdobędzie nominację, miał dużo bezpłatnych relacji, co było całkiem łatwe, ponieważ został zdyskontowany. Prasa, jak wiadomo, pobłogosławiła go, przedstawiając go bezkrytycznie w ramach rozrywki. Zatem, jak wiecie, pojawia się pytanie, kiedy zostanie on nominowanym przez partię, tak jak ma to miejsce obecnie, kwestia tego, czy go pokryjecie, jest z góry ustalona. Musisz go osłaniać. Od reelekcji dzielą go jedne wybory.
Zatem pytanie brzmi: jak go osłaniać? I myślę, że prasa, ponieważ jego zachowanie stało się bardziej nieobliczalne w miarę trwania wyborów, myślę, że prasa podjęła zbiorową decyzję o bliższym jego opisaniu. Nie unikaj pomysłu wzmacniania tego, co mówi. Zamiast tego włącz kamerę, wydłuż dźwięk, nie czyść go ani nie filtruj, ponieważ ludzie na ogół wiedzą, jaki jest, ale aby wiedzieć, jak się zmienia lub czy jego zachowanie stało się jeszcze bardziej nieobliczalne lub bardziej dramatyczne, potrzebujesz aby zobaczyć go w całości.
Dymitr Sotis: Z perspektywy czasu oceniam 20/20, ale czy nie należało tego wprowadzić dawno temu?
Tom Rosenstiel: Cóż, mam na myśli, że trudniej jest dokonać kalkulacji, gdy w prawyborach rywalizuje z kilkoma innymi osobami, a on nie jest jeszcze nominowany, ponieważ kalkuluje się, że jeśli popełnisz błąd, który prasa popełniła w 2015 r., ukrywając go i ukrywając, mu znacznie więcej niż któremukolwiek innemu kandydatowi, podajesz mu tlen. Jest to zasadniczo niesprawiedliwe w stosunku do innych kandydatów, którzy są mniej znani i potrzebują pewnego uznania, aby wyborcy mogli ich ocenić.
Zatem rodzaj mikroskopijnego przekazu na temat Trumpa, jaki obecnie obserwujemy, byłby niesprawiedliwy wobec jego rywali w prawyborach rok temu, którzy nie cieszyli się dużą rozpoznawalnością i musieli się przedstawić, aby wyborcy mogli się zorientować, kim są i zdecydować, czy chcieliby któregoś z tych kandydatów jako alternatywę dla Trumpa. Kiedy już zostanie nominowany, kalkulacja staje się znacznie prostsza. Myślę jednak, że mikroskopijne relacje, które obecnie obserwujemy, byłyby niesprawiedliwe na jego korzyść i niesprawiedliwe na niekorzyść jego rywali w prawyborach.
Dymitr Sotis: Co sądzisz o tym dokładnym określeniu, które pojawiło się w ostatnich tygodniach? „Mycie zdrowego rozsądku”, jak to nazywają. To jest dokładnie to, o czym teraz rozmawialiśmy: jeśli wychwycisz tylko jeden kęs lub jeden cytat, nie da to pełnego obrazu tego, o co chodzi temu kandydatowi.
Tom Rosenstiel: Tak. Myślę, że termin ten, mimo że jest przyjęty i stanowi pewnego rodzaju pomysł wiszący w powietrzu, nie sądzę, że jest to realna rzecz w pewnym sensie i że ludzie używający terminu „mycie przy zdrowych zmysłach” nie jak Trump i chcieliby, aby więcej Stanów Zjednoczonych, więcej Amerykanów, myślało, że Trump jest niebezpieczny, nieobliczalny, niestabilny i w efekcie szalony. Termin „oczyszczenie się zdrowym rozsądkiem” sugeruje, że nie jest on zdrowy na umyśle. Chcieliby, aby reszta kraju zobaczyła to tak, jak oni to widzą, i uważają, że prasa jest jedynym narzędziem, które może to zrobić. Zatem w pewnym sensie z frustracji obwiniają prasę za to, że 48% lub 49% kraju aprobowało Trumpa w ankietach przeprowadzanych według różnych wskaźników.
Jest to dla nich niewytłumaczalne i myślą, że gdyby ludzie tylko widzieli go w taki sposób, w jaki go widzieli, to wina prasy, że tak się nie stało. Szukają więc sposobów, aby zrzucić winę na prasę i do pewnego stopnia współpracują z sędziami. Myślę jednak, że krytyka pomogła dziennikarzom ocenić: „OK, może faktycznie powinniśmy o nim pisać więcej, a nie mniej”. Że ukrywając niektóre z tych zachowań, jakby to był kolejny przystanek w kampanii, w pewnym sensie normalizujemy to, co widzimy, gdy tam jesteśmy, jako naprawdę szalone.
Więc może sposobem, w jaki to robią, jest wydłużanie fragmentów dźwięku, pokazywanie pięciominutowych fragmentów wideo i opisywanie tych wydarzeń, które stały się nam tak znajome, że relacjonujący je dziennikarze byli w pewnym sensie kujonami , przekazują jak to jest w szerszym znaczeniu niemal na co dzień. Chociaż termin „pranie zdrowego rozsądku” opisuje coś, co moim zdaniem nigdy nie miało miejsca, lub opisuje frustrację, jaką liberałowie zwykle żywią w związku z relacjami o Trumpie.
Termin ten wywołał pewne refleksje w prasie, co w ostatnich dniach doprowadziło do lepszych relacji. Czy ta relacja zrobiłaby jakąkolwiek różnicę, gdyby prasa zrobiła to pięć, sześć tygodni wcześniej? Nie. To znaczy, wiesz, mamy bardzo małą liczbę Amerykanów, którzy nie są zdecydowani, na kogo będą głosować, ale tak naprawdę nie są niezdecydowani co myślą o Trumpie. Nie można mieć bardziej znanej postaci w amerykańskiej polityce.
Dymitr Sotis: Oprócz wszystkich innych rzeczy, które powiedział, mówił o karaniu dziennikarzy. Jeśli rzeczywiście w przyszłym roku Donald Trump powróci do Gabinetu Owalnego, jakie główne wyzwania się z tym wiążą? Nie chodzi tylko o to, że będzie się z nami kłócił, gdy próbujemy go kryć, ale także grozi, że wsadzi niektórych z nas za kratki.
Tom Rosenstiel: Tak, nie wiem. Po pierwsze, nie wiemy, czy jest to bezmyślna groźba, groźba stała, czy też groźba realna. To z pewnością niebezpieczna rozmowa. Jest to spójne z demonizacją prasy i bagatelizowaniem Pierwszej Poprawki, w którą angażuje się od początku swojej prezydentury w 2017 roku. To przerażające. Nie jest również jasne, czy sądy zezwoliłyby na to, co chce robić, i może się okazać, że próba kryminalizacji zachowań organizacji informacyjnych, których nie lubisz, w porównaniu z tymi, które lubisz, może być o jeden most za daleko że nawet jego zwolennicy zrozumieją, że jest to niezgodne z konstytucją.
Dymitr Sotis: Czy nie brzmi to tak, jakbyś widział, że tego typu rzeczy dzieją się tutaj, w Ameryce, nawet jeśli wiele innych rzeczy ulegnie zmianie?
Tom Rosenstiel: Wiesz, wyzwanie związane z Trumpem polega na tym, że dziennikarze zawsze opierali swoją wiedzę na założeniu, że przyszłość jest jak przeszłość, tylko bardziej, a Trump wyrzucił tę koncepcję przez okno. Po wyborze Trumpa przyszłość nie przypominała już przeszłości, a wręcz przeciwnie. Nie mam więc pewności co do jakichkolwiek przewidywań, jakie ktokolwiek z nas mógłby poczynić na temat tego, co Trump zrobi jako prezydent, a na pewno co zrobi w odniesieniu do prasy.
Otrzymuj najświeższe informacje i codzienne nagłówki na swoją skrzynkę e-mail, rejestrując się Tutaj.
© 2024 WTOP. Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza strona internetowa nie jest przeznaczona dla użytkowników znajdujących się na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego.