W przeciwieństwie do większości festiwali późnojesiennych Saloniki w północnej Grecji regularnie przyciąga tłumy pełnych pasji i młodych klientów, głównie dzięki znacznej populacji studentów w mieście. Jednak w sobotę w festiwalowym teatrze Olympia w powietrzu unosił się wyraźny powiew emocji Athina Rachel Tsangari przybyła, aby zaprezentować swój najnowszy film Zbiór.
Luźna adaptacja powieści brytyjskiego pisarza Jima Crace’a pod tym samym tytułem, Zbiór, psychodeliczna podróż o wielkich ambicjach i skali to pierwszy film Tsangari od prawie dziesięciu lat. Tsangari, która uczyła się zawodu jako studentka, a później programistka filmowa w Salonikach, większość tego czasu spędziła poza Grecją, a obecnie mieszka w Los Angeles, gdzie wykłada reżyserię filmową w CalArts. Sobotni seans był powrotem do domu.
„Na początku płakałam. To było bardzo emocjonalne” – powiedziała nam następnego ranka po seansie.
Rozłożony na siedem halucynacyjnych dni, Zbiór opowiada historię wiejskiej społeczności bez nazwy, w bliżej nieokreślonym czasie i miejscu, która zaczyna pękać w szwach po przybyciu czwórki nieznajomych. Tsangari napisał scenariusz wspólnie z Joslyn Barnes. Film wyprodukowali Rebecca O’Brien (Sixteen Films) i Barnes (Louverture Films) wraz z The Match Factory i Haos Film Tsangariego. Sprzedażą zajmuje się Fabryka Zapałek.
Obok Jonesa w filmie występują Harry Melling, Rosy McEwen, Arinzé Kene, Thalissa Teixeira i Frank Dillane. Sean Price Williams był operatorem, a montażem filmu zajęli się Matt Johnson i Nico Leunen.
Poniżej Tsangari omawia projekt, który zadebiutował w Wenecji i dlaczego tak trudno było zebrać fundusze na jego produkcję. Opowiada także o powrocie do Grecji, o tym, dlaczego dodała do obsady filmu czarną postać i o swoich planach wyreżyserowania „dziwnego napadu”.
The Festiwal Filmowy w Salonikach trwa do 10 listopada.
DEADLINE: Jakie to uczucie wrócić do Grecji z nowym filmem?
ATHINA RACHEL TSANGARI: To było dość emocjonalne. Jest tak wiele czynników. Byłem uczniem szkoły humanistycznej w Salonikach. Jako student zostałem zaszczepiony w kierunku kina autorskiego przez wielu przyjaciół-zagorzałych kinomanów. Mój pierwszy film Powolna sprawa pójścia był poświęcony mojemu głównemu mentorowi kina z czasów, gdy tu byłem. Potem zacząłem programować serial o północy, zatytułowany Orgasmic Cinema. A kiedy produkowałem filmy Yorgosa Lanthimosa, przyjechaliśmy tutaj, więc to był naprawdę powrót do domu. Po prostu uważam, że to bardzo dobrze zaplanowany festiwal. Wkładają we wszystko tyle uwagi. Jest tu niesamowita publiczność, bo to miasto studenckie. Poza tym Grecja to kraj prawdziwie kinofilski. Jesteśmy dumni, że wiemy o filmach i śledzimy nowe filmy reżyserów. Niezależnie od tego, czy jest szczyt zimy, czy lato, w kinach panuje duża frekwencja.
DEADLINE: Jak trafił do Ciebie ten projekt? Wiem, że chłopaki z Sixteen Films byli tym podekscytowani przez jakiś czas.
TSANGARI: Projekt wyszedł od trzech producentów. To Joslyn Barnes zdecydowała się na zakup książki i napisała pierwszą wersję roboczą wraz z Michaelem Weberem z The Match Factory i Rebeccą O’Brien. Dostałem telefon od Michaela, który jest moim drogim przyjacielem. Zasugerował mnie Rebecce i Joslyn i zgodzili się. Wysłali mi pierwszą wersję roboczą i książkę na początek. Kończyłem limitowaną serię Trygonometria wówczas.
DEADLINE: Jak przyszedł do Ciebie ten projekt? Wiem, że facet z Sixteen Films był tym podekscytowany przez jakiś czas.
TSANGARI: Projekt wyszedł od trzech producentów. To Joslyn Barnes zdecydowała się na zakup książki i napisała pierwszą wersję roboczą wraz z Michaelem Weberem z The Match Factory i Rebeccą O’Brien. Dostałem telefon od Michaela, który jest moim drogim przyjacielem. Zasugerował mnie Rebecce i Joslyn i zgodzili się. Wysłali mi pierwszą wersję roboczą i książkę na start. Kończyłem wtedy limitowaną serię Trigonometry. To był początek pandemii, ale dla mnie i szybkości, z jaką zwykle pracuję, zbiegło się to jak prędkość światła. Zaledwie cztery lata od przeczytania pierwszego szkicu do premiery minęły szybko, zwłaszcza że adaptacja była trudna. Joslyn i ja przez jakiś czas pracowaliśmy zdalnie nad scenariuszem, a potem udzieliła mi swojego błogosławieństwa, gdy zacząłem obsadę. W tym momencie historia zaczęła się zmieniać, ponieważ dostosowuję się do konkretnych postaci i tego, kto je ucieleśnia.
DEADLINE: Dlaczego uważasz, że pracujesz w wolniejszym tempie?
TSANGARI: Chcę po prostu poświęcić tyle czasu, ile czuję, że potrzebuję. Muszę mieć pewność, że projekt jest czymś, co koniecznie muszę zrobić. Nie żeby świat tego potrzebował czy coś w tym stylu, ale dlaczego muszę to robić. Oto pytania, nad którymi pracuję, zanim się w coś zaangażuję.
DEADLINE: Czy czułeś się nieswojo z powodu tempa tej produkcji?
TSANGARI: Nie, właściwie między ich propozycją a moją odpowiedzią „tak” upłynęło trochę czasu. I naprawdę było mi z tym ciężko, bo przebrnąłem przez książkę, która była dla mnie dość wymagająca pod względem językowym, a potem musiałem pomyśleć, co mógłbym zrobić z materiałem. Powiedziałem „tak”, a następnie rozmawiałem z nimi o moich pomysłach. Od razu powiedziałem, że chcę to zrobić w Szkocji, a nie w Anglii, a oni zgodzili się. Zacząłem współtworzyć scenariusz i przekręciłem go do góry nogami. Zatem pisanie i finansowanie, które obejmowało znaczną część środków publicznych z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Grecji, zajęło około dwóch lat, czyli najmniej czasu, jaki mogło zająć w Europie. Więc mieliśmy szczęście.
DEADLINE: nie wiem, czy wiecie, ale Harvest odegrał integralną rolę we wprowadzeniu w Wielkiej Brytanii nowej ulgi podatkowej na filmy niezależne. Na początku tego roku Rebecca z pasją wypowiadała się przed parlamentem na temat trudności związanych z finansowaniem tego filmu. I wydawało się, że to naprawdę pobudziło plany dotyczące nowego wsparcia dla kina niezależnego.
TSANGARI: To niesamowite, że doszło do zmiany polityki. To był naprawdę trudny film do zmontowania.
TERMIN: Dlaczego było to takie trudne? Ty i Rebecca jesteście bardzo szanowanymi profesjonalistami. I tak jest Joslyn. Wydawałoby się, że ludzie będą chcieli dać ci pieniądze.
TSANGARI: I tak się stało. Dostaliśmy Wielkie Porozumienie zarówno z Francji, jak i Niemiec. Tylko jeden lub dwa filmy dostają to rocznie. Dostaliśmy pieniądze od BBC i Screen Scotland po połączeniu wszystkich naszych referencji. To film, który naprawdę się sprawdził, kiedy go kręciliśmy. Jako scenariusz postać tak naprawdę nie robi nic. I nikt nie ratuje sytuacji. Dlatego niektórzy mieli trudności ze scenariuszem. To w ogóle nie jest skrypt, który czyta się komercyjnie. Ale dzięki funduszom publicznym ten film powstał. Gdybyśmy próbowali nakręcić ten film w Ameryce, prawdopodobnie by nie powstał. Wiem to na pewno, ponieważ sporo osób nas odrzuciło. Nadal nie mamy amerykańskiej dystrybucji ze względu na złożone warunki finansowe amerykańskiego kapitału własnego z miękkimi funduszami z Europy. Niestety, jeszcze trochę przed nami.
DEADLINE: Wczoraj podczas Q&A po seansie powiedziałeś, że mieszkasz jakiś czas na szkockich polach?
TSANGARI: Nie, mieszkaliśmy w okolicy, nie na polach. Jednak Caleb to zrobił. I w pewnym stopniu tak zrobiłem przed filmem, kiedy poszedłem na pola, żeby przejść się i zasłonić sceny.
DEADLINE: Pierwsza sekwencja filmu robi wrażenie. Wyobrażam sobie, jakie to musiało być trudne, biorąc pod uwagę warunki w Szkocji. Ile czasu zajęło kręcenie tego?
TSANGARI: Och, to było tylko kilka godzin i to było jak spacer, bo była to załoga szkieletowa. Wszyscy byliśmy na piechotę. Sean [Price Williams] jest dzikim człowiekiem. Byłem ja, Sean, realizator dźwięku, i Caleb. I tyle. To była pierwsza rzecz, którą nakręciliśmy w ramach testu, aby sprawdzić, czy ręczny aparat poradzi sobie ze wszystkimi szczurzymi norami i mrowiskami w ziemi. Tak naprawdę po prostu śledziliśmy Caleba i filmowaliśmy jego interakcje. Kiedy nago wchodzi do wody, zrobił nam wspaniałe zdjęcie w tyłek i wiedział dokładnie, gdzie jest kamera. Wiedział, co robi. To było takie zabawne.
TERMIN: Ani postać grana przez Arinze Kene’a, ani postać Thalissy Teixeiry nie są Czarni w książce Jima Crace’a. Zmiana jest bardzo sprytna, bo czyni film bardzo współczesnym. Dlaczego dokonałeś tej zmiany.
TSANGARI: Z powodu Arinzego. Tak naprawdę nie rzucam się na rasę. Ale chciałem po prostu pracować z Arinze. Zadzwoniłem do niego. Jest dramaturgiem, reżyserem, aktorem, tancerzem i choreografem. Ale przeniósł się do Tajlandii, gdzie zaczął trenować sztuki walki i brał udział w profesjonalnych turniejach. Więc go straciliśmy. Nasza data rozpoczęcia była coraz bliżej, a ja kończyłem casting i zadzwoniłem do niego ponownie. Wrócił do Londynu i był wtedy dostępny, co było niesamowite. To samo było z Thalissą, która gra Panią Beldam i jest opisana w książce jako „wyglądająca egzotycznie”, cokolwiek to znaczy. Od razu wiedziałam, że chcę z nią pracować ze względu na trygonometrię. Było kilku krytyków, którzy poskarżyli się, że nie wyjaśniliśmy faktu, że bohaterowie są czarni. Ale to takie oczywiste. Pojawiają się i od razu stają się kozłami ofiarnymi, panuje ksenofobia.
DEADLINE: Zwykle nie zadaję tego pytania, ale skoro drażnisz się z tym w prasie, nad czym dalej pracujesz?
TSANGARI: Jestem bardzo podekscytowany trzema projektami. Dużo pisałem. Mam trzy gotowe skrypty. Jeden z nich jest napisany wspólnie z moim partnerem Ianem Hassettem i moim najstarszym współpracownikiem kreatywnym, Mattem Johnsonem, który montował także wszystkie moje filmy. To szalony napad, którego akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Od dwóch lat pracuję także nad filmem z aktorem. Pisałem scenariusz podczas wspólnych zakupów z nią. To było wspaniałe doświadczenie i nie zdziwiłbym się, gdyby to wydarzyło się jako pierwsze. To ekscytujące, ponieważ podziwiam tego aktora od wielu lat.
DEADLINE: Czy możesz powiedzieć, który aktor?
TSANGARI: Nie mogę.