SPOILER ALERT: Ten post zawiera szczegółowe informacje na temat Y2K.
Kyle’a Mooney’a imprezuje jak w 1999 roku wraz z wydaniem swojego debiutu reżyserskiego Y2Knostalgiczny horror komediowy, który nawiązuje do znanej publicznej histerii 25 lat później.
The Sobotnia noc na żywo alum, który wyreżyserował i współautorem scenariusza A24 film z Evana Winterapowiedział Deadline, że historia dorastania staje się „zupełnie innym filmem” po nieoczekiwanie wzruszającej scenie śmierci Juliana Dennisonajest Danny.
„Czułem, że wiedzieliśmy, że to nadejdzie i było to fascynujące, ponieważ kręciliśmy prawie chronologicznie, więc kręciliśmy ten zupełnie inny film” – wyjaśnił Mooney o filmie, który jest obecnie w kinach.
Akcja rozgrywa się w noc sylwestrową 1999 r. Y2K podąża za najlepszymi przyjaciółmi Eli (Jaedena Martella) i Danny’ego, którzy witają nowe tysiąclecie na domowej imprezie, gdzie elektronika ożywa po wybiciu północy i wpada w szał zabijania.
Po zamknięciu roku jako życia imprezy Danny umiera w ramionach Eliego, zmieniając cały ton filmu katastroficznego, który przedstawia alternatywny świat, w którym „problem roku 2000” był prawdziwy.
„W zasadzie to byli ci dwaj goście w filmie o dojrzewaniu w szkole średniej i myślę, że wszyscy w pewnym momencie wiedzieli, że będziemy musieli zagrać tę scenę” – dodał Mooney. „Staraliśmy się zadbać o to, aby zapewnić tym chłopakom jak największy komfort i w pewnym stopniu przemyśleć przejście z jednego świata do drugiego. Ale dla mnie, mówiąc za siebie, będąc po drugiej stronie ekranu, jest to o wiele łatwiejsze dzięki tym dwóm facetom, którzy wnoszą taką powagę i szczerość.
Dennison czuł presję, aby dobrze ułożyć scenę, zgadzając się, że śmierć Danny’ego była „rodzajem bramy do tamtego świata”, w którym film zawiera więcej elementów horroru.
„Myślę, że nawet podczas kręcenia tej sceny mogliśmy w pewnym sensie wyczuć, jaka to była scena i jak ważna była” – wyjaśnił. „Był taki wzajemny szacunek i w pewnym sensie mogliśmy się podczas tego zrozumieć. Nie trzeba było używać wielu słów, ale to po prostu rodzaj uczucia.
I chociaż Dennison i Martell urodzili się po 2000 roku, lubili pogrążać się w „braku wygody i technologii”, które nadeszły wraz z epoką. „Chciałbym tego doświadczyć. Szkoda, że nie żyję w czasach, gdy wszystko jest tak łatwo dostępne” – powiedział Martell.
Od rapu bojowego do Freda Durstawystęp i losy twórcy Myspace Toma Andersona, przeczytaj cały wywiad z Y2K współscenarzysta/reżyser Kyle Mooney, a w rolach głównych występują Jaeden Martell i Julian Dennison.
TERMIN OSTATECZNY: Opowiedz mi o wydobyciu całej tej nostalgii za Y2K. Czy było coś ze swojej młodości, co po prostu musiałeś uwzględnić w filmie?
KYLE MOONEY: Napisałem ją z moim przyjacielem Evanem, dorastał w Eugene w stanie Oregon. Pochodzę z San Diego w Kalifornii. Więc w pewnym sensie mieliśmy oddzielne życia, ale te same ogólne odniesienia. Tak więc proces pisania był naprawdę zabawny, po prostu pytałem: „Pamiętasz to?” „O tak, to był dobry występ” lub „Podoba mi się ta piosenka”. Wszystko, co tam jest, ma prawdopodobnie znaczenie dla mnie, dla niego lub w jakiś sposób dla nas obojga. Byłem w tym procesie głównie podekscytowany, jak na etapie przedprofesjonalnym, dużo oglądaliśmy filmy na YouTube, roczniki wideo i tym podobne. Uwielbiam też robić zrzuty ekranu tego, co ludzie mieli na sobie. Jest jedna rzecz, nad którą pracowaliśmy i która moim zdaniem nie będzie miała dla nikogo znaczenia. Ale był taki moment, że wszystkie dziewczyny w mojej szkole nosiły kombinezony i białą koszulę pod spodem. Dostaliśmy to w filmie i to wszystko, o co mogłem prosić.
TERMIN OSTATECZNY: Jaeden i Julian, nie mogę uwierzyć, że wtedy jeszcze nie żyliście. Czy było coś z tamtego okresu, czego chciałbyś doświadczyć po nakręceniu tego filmu?
JULIAN DENNISON: Tak, mój starszy brat naprawdę interesował się rapem bojowym i rapem undergroundowym. Będąc z Nowej Zelandii, w pewnym sensie dostaliśmy wszystko jakieś 10 lat później. Więc to było tak, jakbym naprawdę dorosła i doświadczyła tego poprzez niego. Ale myślę, że podobnie jak w przypadku postaci CJ (Daniel Zolghadri) i Farkas (Eduardo Franco), samo zobaczenie tych ludzi w prawdziwym życiu i interakcja z nimi byłaby całkiem, całkiem fajna.
JAEDEN MARTEL: Myślę, że byłby to brak wygody i brak technologii. Chciałbym móc tego doświadczyć. Szkoda, że nie żyję w czasach, gdy wszystko jest tak łatwo dostępne. To znaczy, można się powstrzymać od pewnych rzeczy i dlatego właśnie tu jesteśmy, aby przetestować nas jako nowych ludzi w nowym pokoleniu. Ale tak, technologia, jej brak.
TERMIN OSTATECZNY: Czuję Cię tam. Przez większą część filmu sprawia się wrażenie zabawnej komedii typu stoner-horror. Ale to właśnie sprawiło, że scena śmierci Danny’ego była tak bolesna. Jak to było dla was kręcić to?
KSIĘŻYC: Miałem wrażenie, że wiedzieliśmy, że to nadejdzie i było to fascynujące, ponieważ kręciliśmy prawie chronologicznie, więc kręciliśmy zupełnie inny film. W zasadzie to byli ci dwaj goście w filmie o dorastaniu w szkole średniej i myślę, że wszyscy w pewnym momencie wiedzieli, że będziemy musieli zagrać tę scenę. Staraliśmy się zapewnić tym chłopakom jak największą wygodę i w pewnym sensie przemyślani, jeśli chodzi o przejście z jednego świata do drugiego. Ale dla mnie, mówiąc za siebie, będąc po drugiej stronie ekranu, było to o wiele łatwiejsze dzięki tym dwóm facetom, którzy wnoszą taką powagę i szczerość, ponieważ występ wydawał się niewiarygodnie realny, a nie mieliśmy zbyt wiele do zrobienia. zrobić. Myślę, że wiedzieli, jaka jest ich praca i ją wykonali.
Dennison: Tak, myślę, że ta scena naprawdę obraca cały film i zaczynasz od obejrzenia jednego filmu, a potem zostajesz przeniesiony do tego nowego świata. I było dla mnie naprawdę ważne, aby – jeśli Danny jest postrzegany jako brama do tego świata – uczynić go naprawdę dobrym. Myślę, że byłem naprawdę błogosławiony i szczęśliwy, że mogłem pracować z ludźmi takimi jak Jaeden. Myślę, że nawet podczas kręcenia tej sceny mogliśmy w pewnym sensie wyczuć, jaka to była scena i jak ważna była. Był taki wzajemny szacunek i w pewnym sensie mogliśmy się podczas tego zrozumieć. Nie trzeba było używać wielu słów, ale to po prostu rodzaj uczucia. To było świetne, bo cały początek tego filmu był dość szalony, całkiem zabawny i całkiem szalony. A potem nagle zmieniasz się i zastanawiasz się, jak to zrobić? Z innymi wspaniałymi aktorami i aktorkami.
TERMIN OSTATECZNY: Kyle, jak to było reżyserować własną scenę śmierci, zwłaszcza takiego ścięcia głowy? To było takie dzikie.
KSIĘŻYC: To znaczy, na planie było mnóstwo ludzi, którzy pomagali. Mieliśmy mojego partnera Evana, z którym to napisałem, a potem kręcił go Bill Pope i wszyscy inni rzemieślnicy. Więc na pewno byli ludzie, którzy się mną opiekowali. Uwielbiam takie rzeczy. Myślę, że jest takie zdanie, które muszę powiedzieć, kiedy odetną mi rękę. Mówię coś w stylu „Nie wiem, czy mi się to podoba” czy coś w tym stylu i pamiętam, że zrobiłem tak wiele, siedem ujęć, i po prostu zwróciłem się do kierownika scenariusza: „Zrozumiałem? Jak mi poszło? Czy zrozumiałem?” Dlatego zawsze fascynujące jest przejście od pracy za kamerą do powrotu przed kamerę, do poznania słabych punktów i przypomnienia sobie, że tak, czasami nie jest łatwo być aktorem, ponieważ naprawdę zaczynasz wątpić, jak sobie radzisz.
Dennison: To jednak robi wrażenie. Pamiętam, jak kręciłem tę scenę w sklepie z płytami DVD. Oglądając cię, byłem pod wielkim wrażeniem, ponieważ ta scena była w rzeczywistości bardzo złożona, z ruchami kamery i dymem. Działo się wiele rzeczy.
KSIĘŻYC: Uwielbiam się bawić.
MARTEL: Tak. A posiadanie głowy na planie było świetną zabawą dla wszystkich.
TERMIN OSTATECZNY: Udało Ci się zachować głowicę rekwizytu?
KSIĘŻYC: Myślę, że ma to Louie, który jest naszym wizażystą zajmującym się efektami specjalnymi i pracuje w Sobotnia noc na żywo. Tak, on to ma. Może kiedyś uda mi się go pożyczyć.
TERMIN OSTATECZNY: Jak to było kręcić Freda Dursta i namówić go do zagrania epizodu?
KSIĘŻYC: To znaczy, radośnie. Był taki niesamowity. Przedstawiliśmy go jako pomysł na samym początku, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tym filmie… Ale myślę, że po prostu czuliśmy, że zawsze był osobą, której chcieliśmy. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że go dostaliśmy, a kiedy wszedł na plan i dowiedzieliśmy się, och, jest naprawdę bardzo, bardzo dobry i lepszy, niż sobie wyobrażaliśmy. Po prostu miałem wrażenie, że to jedna z tych rzeczy, gdzie, OK, wszystko łączy się w sposób, który sprawia wrażenie wyjątkowego.
TERMIN OSTATECZNY: Czy w tej ostatniej scenie przeskok w czasie z 2005 roku miał jakieś znaczenie? Ponieważ wspomniałeś o niektórych technologiach tamtych czasów, takich jak Myspace i czymkolwiek innym, czego używali. Ale czy było coś konkretnego w tym roku??
KSIĘŻYC: Być może jest to kwestia, którą musiałbym skonsultować ze współautorem. To było pięć lat później i myślę, że chcieliśmy ustalić, gdzie byli ci goście, jakby pod koniec college’u i… tak, próbuję sobie wyobrazić, dlaczego konkretnie wylądowaliśmy. Myślę, że chodziło głównie o studia, po prostu nadanie temu kodowi i sprawdzenie się z tymi postaciami, aby zobaczyć, jak ewoluował świat, co moim zdaniem się sprawdza. Ale tak, nie wiem. Chyba nie wiem, dlaczego nie dokonaliśmy wyboru cztery lata później, jeśli o to ci chodzi.
TERMIN OSTATECZNY: Byłem po prostu ciekawy, ponieważ fakt, że Myspace nadal istnieje, utwierdził mnie w przekonaniu, że Y2K nie zepsuło całkowicie świata w uniwersum tego filmu.
KSIĘŻYC: O tak, Tom przeżył.